Rajd Znienacka - Kokotek
Jest czwartek rano, pierwszy dzień maja. Poranek wita nas rześkim powietrzem i ciepłym słońcem. Świat jakby zamarł, wszystko pozamykane, pod Biedronką pusto, na parkingu ani jednego auta, ludzie jakby wymarli i tylko kilka rowerów przed wejściem do sklepu świadczy o tym, że coś się święci. A i święci się w rzeczy samej. Dziś wybieramy się na Kokotek, przemiły staw niedaleko Lublińca, świetne miejsce na spędzenie majówki. Grupa Znienacka gromadzi się przy swoich rowerach, jest nas dzisiaj sporo, idziemy na rekord. Wśród nas kilka nowych twarz, witamy w naszym gronie.
Na początek rozwijamy naszą oddziałową flagę i robimy zdjęcie, by rajd uwiecznić. Przed wyjazdem sprawdzamy, czy mamy zapasowe dętki, bo od naszej zeszłorocznej wyprawy z dętkowo/oponowymi przygodami dmuchamy na zimne i bez rowerowej apteczki pierwszej pomocy nie ruszamy się nigdzie. Rowery są więc gotowe, my także, po chwili dołączają ostatni uczestnicy i w sile osiemnastu rowerów ruszamy w trasę. Mijamy Manhattan, przebijamy się na Świerkle, przejeżdżamy przez most na Małej Panwi i skręcamy w las. W lesie wiosna już na całego. Świat dookoła zieleni się na potęgę, ale zauważamy, że mimo wczesnowiosennej jeszcze aury w lesie jest już sucho. I to bardzo.